Czwarty dzień treningu pod rząd i któryś z kolei, w którym moja dieta wygląda beznadziejnie. Zaczynając od chipsów duszków i wafelków taty kończąc na czekoladkach, które na siłę wcisnęła mi do rąk urzędniczka z Legionowa, dziękując w ten sposób za pomoc.
A moja waga ani drgnie... przez chwilę cieszyłam się, widząc na niej 60,9, ale następnego dnia znowu było 0,5 kilo więcej. A moja motywacja z dnia na dzień spada coraz bardziej. Jak coś się nie zmieni, to boję się, że się poddam. Staram się z ćwiczeniami i załóżmy że "staram się starać" w diecie, ale dość marnie mi to wychodzi...
Jutro dzień przerwy w treningach. Idę rano do fryzjera, zrelaksuję się trochę, spędzę czas z Moim M., potem pojedziemy do jego babci i będzie dobrze. Nie będę podjadała, zjem rano syte śniadanie i nie będę nawet zwracała uwagi na żadną czekoladę. Szkoda, że ostatnio zaopatrzyłam Mojego w ogromny jej zapas... no ale nic. W końcu muszę aktywnie wykorzystać weekend.
A w niedzielę? Znowu z Moim, ale będę musiała już trochę potrenować. We wtorek ważenie i jeśli waga nie spadnie, to będę już pewna, że muszę coś zmienić w swojej diecie...
Dzisiejsze ćwiczenia:
ROZGRZEWKA: Cardio Butt Buster - Fat Blasting Cardio Workout -9 min
CARDIO: No Burpee HIIT Cardio and Abs Workout - 33 min
CARDIO II (BRZUCH): 9 Exercises For A Flat Stomach - 7 min
ROZCIĄGANIE: Rozciąganie z Mel B
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz