wtorek, 24 listopada 2015

Some things never die

Dziś drugi dzień ćwiczeń. Czuję, że już wymiękam, choć to, co ćwiczę, wcale jeszcze nie należy do ćwiczeń ekstremalnych, ćwiczenia cardio trwają zaledwie dwadzieścia parę minut.

Nogi mam jak z waty. Wiem, że narzekam, ale naprawdę czuję, jakbym przeszła co najmniej maraton. Dla osoby, która miała dłuuugą przerwę w ćwiczeniach i nagle zaczyna ćwiczyć cokolwiek jest to horror. Terror. Nie wiem, jak dam radę jeszcze ćwiczyć przez 3 dni, jedyne co mnie pociesza, to że w weekend trochę sobie odpuszczę.

Dzisiejsze ćwiczenia:

ROZGRZEWKA: Slim HIIT Cardio Workout - 5 min
CARDIO: Quiet Cardio Workout - Low Impact - 22 min
ROZCIĄGANIE: Rozciąganie z Mel B

Jak można zauważyć, dzisiejsze cardio było łagodne, a przynajmniej łagodniejsze od wczorajszego, jednak jako że dopiero zaczynam ćwiczyć na nowo a mięśnie od wczoraj już zaczynają mnie palić, nawet dzisiejszy lżejszy trening dał mi nieźle popalić. Idę zaraz wziąć gorącą, relaksującą kąpiel, w końcu jutro trzeci dzień ćwiczeń - musze dać z siebie więcej niż dzisiaj! :)

motywator na dziś - tak chcę wyglądać do końca roku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz